20 listopada 2024, 22:59
Akt IV: "Zamówienia specjalne: Brednie, egoboost i PMS w akcji - czyli polowanie na atencję z odważnym selfie"
Nie wiem, czy wiecie, ale życie potrafi zaskakiwać.
Na przykład nagłym przypływem rozmów o wszystkim i niczym, które w magiczny sposób zajmują połowę dnia, a wieczorami przeradzają się w... „coś innego”.
W co? No cóż, wierzcie mi, lepiej nie pytać. Sińce pod oczami to już mieliśmy z niewyspania oboje.
Nie ukrywam, był z tego fun, zawsze to ciekawsze niż analizowanie kolejnej dokumentacji technicznej i linijek kodu.
Szczerze mówiąc, to zaczęłam się do tego człowieka powoli przyzwyczajać. Niepokojące, bo jak zobaczyłam coś śmiesznego czy ciekawego, to miałam czasami odruch powiedzieć mu o tym.
Sama nie rozumiałam, dlaczego - no, ale dziś to już nieistotne.
Ale spoko, póki nie słucham Bryana Adamsa - jest ok! Luzik, Vi!
Uf, nie słuchałam, jak dobrze, że do tego nie doszło.
A niektóre jego teksty?
Droga Korono na mojej głowie! - Ego mi tak urosło, że zaczęło się zastanawiać nad własnym mieszkaniem!
Trochę sobie myślałam: "A co tam, jakiś zysk z tej znajomości mam, a gdyby coś poszło nie tak… Zawsze są punkty odbioru, nie?"
Ach, jaka ja byłam sprytna! Wtedy tak mi się wydawało.
Bo teraz będę do tych punktów odbioru zapierdalać. Ale z gracją!
I tak sobie gadaliśmy. Żartowaliśmy głównie lub gadaliśmy o przyziemnych sprawach...
Z czasem zaczęłam zauważać pewien schemat:
Czasem subtelny, czasem subtelny jak cegła w twarz.
Zwróciłam uwagę – przeprosił. Myślę sobie: „Facet, może mu ciężej. W końcu biologię w szkole miałam. Nie będę się czepiać.”
Nieporadnie uroczy był dalej. Jak się nie odzywał, to potem sam z siebie pisał, dlaczego.
Znacie to, Drogie Królowe?
Koleżanki płaczą w słuchawkę: "Bo łon nie pisze…"
A ten pisze!
I to nawet, dlaczego nie pisał!
Jakaż troska! Gdyby to był film, publiczność płakałaby rzewnymi łzami.
A ja? Ja miałam wrażenie, że znalazłam coś na kształt Bratniej Duszy. No i co robi Bratnia Dusza?
Opowiada wszystko.
O sobie, o rodzinie, o poglądach, priorytetach, przeszłości swojej co nieco...
Opowiada nawet, jak pająka zabiła.
Tak, Drogie Królowe, ja mu to opowiedziałam! I to z kwiecistym literackim polotem! Bestia wielka na pół metra, ręcznik i ja - jak Xena!
Czy miałam udar, czy chwilowe odłączenie mózgu – nie wiem.
Ale cringe, który wtedy czułam, to przy dzisiejszym był jak delikatny komplement...
Raz przyniósł paczkę (jedwab, Drogie Królowe, kupiłam jedwabne dodatki do włosów, polecam!) i nie miał czasu pogadać. To wysłał mi screena swojego grafiku.
No proszę, perfekcyjny przykład troski o czyjąś cierpliwość.
Urocze, nie?
Jakbym napisała list do świętego Mikołaja, a on odpisał: „Vi, dziś jestem zajęty.”
Podejrzenia? No jasne!
Coś tu nie grało, jakby teatrzyk miał scenariusz, którego ja nie dostałam.
Ale co tam, podejrzenia rozmyły się w kolejnych wiadomościach, gdzie dowiadywałam się, że „cały dzień czekał na wiadomość ode mnie” i tym podobne bzdury. Bullshit detector znowu migał, ale co z tego, miło jest.
Pierdolę, bawię się - morda tam!
Ego już, kurwa, przeglądało oferty mieszkań na olx...
Aż nadszedł Ten Dzień.
Dzień, który wnuczkom będę opowiadać ku przestrodze.
Kolejne gadki, kolejny wieczór. Nawet chciał wpaść, ale wykręciłam się spotkaniem w pracy.
I dzięki Ci, Najwyższy, bo już czułam, że coś się święci!
Wieczór jak wieczór – podobny do wielu ostatnimi czasy. Telefon brzęczy co chwila. Tak już powtarzalnie trochę, ale co tam. Teksty coraz śmielsze, trochę się z śmieję... a trochę nie (no wybaczcie, jestem człowiekiem).
I wtem – zdjęcie.
Takie, wiecie, z cyklu „Zobacz! To jedyne, co mam Ci do zaoferowania. Niech Cię pieką oczy”.
Dlaczego, o bogowie, dlaczego oni myślą, że to działa?
Patrzę na to i myślę: „No dobra, jak na reklamy wątpliwej jakości, to naprawdę chujowy produkt. :D”
Ale serio, czy istnieje jakiś podręcznik pt. „Jak zaimponować kobiecie w 2024?” z rozdziałem o wysyłaniu zdjęć tego typu?
A chuj, idę w to! Zobaczymy gdzie to zaprowadzi! Jeszcze go namawiałam by mi kolejne wysłał, a co!
I kurwa... Wysłał!
Swoją drogą, święta nie jestem. Wysłałam wcześniej coś w zamian, bardziej na zasadzie „mam klasę, sam wyobraź sobie więcej”, a nie „Patrz uważnie, oto mój jedyny atut.”
Najwyższe Ja waliło głową w mur..
Ale jakoś za chwilę - myśl. O kurwa. Nie wiem, skąd wzięła się myśl, może zaczęłam podświadomie łączyć kropki. Ta myśl juz pojawiała się wcześniej, ale jak to ja - obracałam ją w żart.
Zaraz do tego dojdziemy...
Jeszcze mi się przypomniał jego tekst o polowaniu na atencję. Że upolowana, ale nie skonsumowana.
Człowieku, jakbym była zwierzyną, to teraz pakowałbyś się na oddział intensywnej terapii z moim porożem wbitym w klatkę piersiową!
Ale myślę, nie... PMSa mam, wymyślam sobie.
Droga Korono, bądźmy szczere – PMS to naturalny stan, to faceci wmawiają nam, że wtedy mamy problemy z głową.
A oni co? Cały miesiąc jak na prochach i nikt nie mówi, że to testosteron!